Koncern General Motors ogłosił ceny elektrycznego modelu Chevrolet Volt, którego sprzedaż rozpocznie się w przyszłym roku. Dla przypomnienia Volt to elektryczny samochód o tzw. zwiększonym zasięgu. W Europie oferowany będzie pod nazwą Opel Ampera. Samochód napędzany jest silnikiem elektrycznym o mocy 161 KM, a w przypadku wyładowania się baterii zostanie uruchomiony silnik spalinowy, który doładuje baterię w czasie jazdy.
Na początku w ramach przedsprzedaży model Volt oferowany będzie jedynie w wybranych rejonach USA. Cena za podstawowy model Volta to 41 000 USD, w przeliczeniu na złotówki daje to kwotę około 125 000 zł. Jednak za względu na przepisy w USA i możliwości odliczenia podatku, Volt będzie trochę tańszy i będzie można go nabyć za kwotę 33 500 USD, co daje w przeliczeniu około 100 000 zł.
Koncern GM udzieli 8 letniej gwarancji (lub 100 000 mil) na litowo-jonową baterię stanowiącą serce układu napędowego Volta, dodatkowo 5 lat gwarancji (lub 100 000 mil) na silnik benzynowy oraz 5 lat (lub 100 000 mil) darmowej pomocy drogowej w przypadku awarii. Na perforacje nadwozia producent udzieli 6 lat gwarancji (lub 100 000 mil).
Czy 100 000 lub nawet 125 000 zł to wysoka cena jak za taki model? Toyota Prius w podstawowym wyposażeniu w Polsce kosztuje 100 000 zł, więc cena za Volta wydaje się być porównywalna. Pytanie tylko czy model Opel Ampera, który będzie produkowany w należącym do GM angielskim zakładzie Vauxhall Ellesmere Port, będzie oferowany z podobną ceną?
Osobiście nie jestem jakoś bardzo proekologicznie nastawiony do życia. Oczywiście zużytego oleju silnikowego nie wylewam do rzeki, a zużytego akumulatora nie wyrzucam do przyblokowego śmietnika ale 100 000 zł za elektryczny samochód raczej bym nie dał. Gdyby cena była o jakieś 25% niższa, to taka oferta byłaby już godna uwagi. Trzeba pamiętać, że Volt/Ampera to samochód bazujący na płycie podłogowej Astry IV, tak więc 6 cyfrowa kwota za auto elektryczne klasy kompakt to dość sporo.
Inny problem to ładowanie takiego samochodu. Kierowcy posiadający własny garaż albo dom nie będą mieli pewnie z tym problemu, ale co zrobić gdy ktoś mieszka w bloku? Czy wtedy jedyna opcja prócz stacji ładowania baterii, których pewnie w Polsce w jakieś konkretnej ilości zbyt szybko się nie doczekamy, to spuszczenie przedłużacza z okna lub wypuszczenie go z piwnicy?
Widać, że autor tego bloga lepiej pasuje do Skody z instalacją LPG, bo lepiej o niej pisał… Smutne.